Rekonstrukcja historyczna to nie zabawa w wyimaginowane
potyczki z użyciem kopii (udanych lub nie) uzbrojenia. Pomijając
okolicznościowe odtworzenie zbrojnych starć z historii najnowszej.
Rekonstrukcja to próby uzyskania odpowiedzi na pytanie: „Jak
żyli ludzie w różnych okresach historycznych ? „Rekonstrukcja ,to technologia
którą zastosujemy przy wykonaniu repliki danego zabytku. Rekonstrukcja to
tchnienie życia w dawno zapomniane przedmioty należące do ludzi z przed lat.
Należy pamiętać że drewnianym konikiem bawiło się czyjeś dziecko, ktoś włożył
do grobu miecz czy zginął od strzały znalezionej w spalonym grodzisku. Patrząc
na zabytki w muzealnej gablocie trzeba zdać sobie sprawę że są one pomostem
między nami ,a ludżmi którzy ich używali. To swoisty wehikuł czasu którego
poznanie zaspokoi choć po części naszą ciekawość.
Dlatego rekonstrukcją nie można nazwać kopii ,będących
wariacjami zabytków lub zastosowania przy ich tworzeniu współczesnych elektro
narzędzi lub maszyn sterowanych cyfrowo. Te przedmioty nie odpowiedzą na nasze
pytania. Nie zbliżą nas w żaden sposób do poznania ludzi którzy wykonali
oryginał. Przy tworzeniu rekonstrukcji nie można zapominać o historii. Słowo
pisane ,oraz zabytek archeologiczny częściowo odsłonią nam obraz minionego
świata. Często zapis to jedno czy dwa zdania zachowane do dziś, ale jak ważne
dla nas. Nie można oddzielać historii od rekonstrukcji. Tworzenie przedmiotów (rękawice,
osłony przedramion, osłony twarzy, goleni, tarcz ze sklejki) wymuszonych
realiami współczesnego realno-inscenizacyjnego pola bitwy w trakcie
młodzieżowych zlotów subkulturowych, czyt. festiwale czy pikniki pseudo
historyczne jest bezcelowe. Normalizowane przez regulaminy tychże imprez,
zachowania ( zakaz uderzeń w miejsca nieosłonięte, zakaz wyprowadzania sztychów
z jednoczesnym przyzwoleniem na wyprowadzaniem innych dozwolonych ciosów z
pełną siłą),a także wybór broni-
fałszują rzeczywisty obraz walki. Uściślając, rekonstrukcja walki pod kątem
Wczesnego Średniowiecza jest nie realna. Osoby szukające mocnych wrażeń i
adrenaliny mogą podjąć pracę w ochronie stadionów lub podrzędnych dyskotek. Dla
reszty pozostaje scenariusz i poważne podejście do przedstawienia faktów.
Umieranie -tym
bardziej zabijanie, nie jest ani piękne, ani szlachetne …ale na pewno
wzbudzające ciekawość. Szkoda tylko że tak bardzo ,we współczesnym świecie
ludzie chcą oglądać takie sztuczne wypruwanie flaków ,jednocześnie przechodząc
obojętnie lub co gorsza gapiąc się na ofiary wypadków bez udzielenia pomocy.
Druga strona medalu to degradowanie ludzkich tragedii
(wojna, oblężenie, egzekucja) do skeczów kabaretowych. Pokażmy zabijanie na
wesoło. Z jajem. Straszne.
W żadnym z tych wypadków nie można mówić o rekonstrukcji
historycznej.
Dość szybko dochodzi się do wniosku iż, uczestnictwo w
okazjonalnych-cyklicznych zlotach organizowanych w sezonie letnim nie daje żadnych odpowiedzi na pytania które nas interesują.
Można je traktować jak spotkania z dawno nie widzianymi przyjaciółmi i
znajomymi. Nic ponad to.
Odrzucając takie podejście do tematu rekonstrukcji,
uświadamiamy sobie że odpowiedzi na nasze pytania leżą przed nami. Gdy skupiamy
się na technologii wykonania repliki zabytku łączymy się w pewnym sensie z
człowiekiem który wykonał oryginał. Odkrywamy odpowiedzi na pytania: DLACZEGO
tak , został wykonany dany przedmiot. Ważniejsze od tego JAK coś wygląda, jest
właśnie pytanie DLACZEGO. Pytając ciągle „dlaczego?” otwierają się przed nami
kolejne drzwi. Następnym ważnym krokiem jest odrzucenie elementów współczesnej
kultury materialnej. Rezygnacja z zegarka, telefonu komórkowego, zapalniczki,
papieru toaletowego czy sztucznych opakowań wielu ludzi przeraża. Nawet do tego
stopnia że awaria w dostawie energii elektrycznej jest traktowana jak tragedia.
Odrzucenie tego wszystkiego, obnaża nas przed bogiem i samym sobą. Z chwilą
odrzucenia współczesności przestajemy być ważni jako jednostki. Kończy się nasz
konsumpcyjny indywidualizm. W jednej chwili
stajemy się częścią barbarzyńskiego kolektywizmu. Tylko grupa (stado)
jest w stanie nas ochronić. Stając „nadzy” przed siłami natury zdajemy sobie
sprawę, że człowiek jest najmarniejszą z istot. Dlatego grupa jest tak ważna, z
jasnym podziałem ról. Uświadamiając sobie to wszystko zbliżamy się do ludzi którzy
zostawili po sobie potłuczone skorupy garnków, gwoździe, czy zabawki. Aby tego
doświadczyć , trzeba opuścić bezpieczne mury własnych domów ,zawiesić na pasie
nóż, krzesiwo i osełkę. Do torby wrzucić gliniany garnek i suszone mięso. W
ręce chwycić włócznie i… otworzyć się na świat.
Przy nieświadomej pomocy ludzi żyjących osiemset-tysiąc lat
temu, nabieramy sił do życia we współczesnym świecie. Czasowe odrzucanie
zdobyczy współczesnej techniki to nie szukanie sposobów na podniesienie poziomu
adrenaliny. To wręcz przeciwnie… odnalezienie spokoju, wsłuchanie się w
drugiego człowieka i samego siebie. Poszukiwanie łączności z bogiem oraz
nabranie dystansu do otaczającej nas konsumpcyjnej rzeczywistości.
Dobry wywód.
OdpowiedzUsuńNie mniej zaznaczę, że współczesna archeologia/bądź też raczej antropologia kulturowa przełomy historyczne widzi nie w kolektywie podejmującym wspólny wysiłek ale w indywidualizmie jednostek, których charyzma pozwoliła im przeforsować ich ideały, niekoniecznie zbieżne z barbarzyńskim ogółem.
pozdrowienia!
Oczywiście.Jednak aby jednostka mogła przepychać własne ideały musi mieć oparcie w grupie.Czuć bezpieczeństwo wynikające z tradycji oraz utrwaloną pozycję w stadzie.Nim do tego dojdzie musi działać w oparciu o zasady obowiązujące w danej społeczności.
OdpowiedzUsuńpozdrowionka.
dobra robota na Lucivo :)
Zgadza się. Moim celem było zaznaczenie, że nie zawsze rekonstrukcja = poczucie zbiorowości. Cześć jednostek zawsze dąży do forsowania własnego "ja".
UsuńA Cash z tym teledyskiem jest genialny. Daleko lepszy od orygniału.
pozdrowienia dla Małżonki i narodzonej Córy!
Kalina :) Kalina-Kaja. dzięki:)
UsuńStaraliśmy się wyrobić z budową rezerwatu na wakacje ;))
OdpowiedzUsuńPodoba mi się zwłaszcza zakończenie. Podobne też mam odczucia co do tej nowonarodzonej subkultury młodzieżowej...
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod tekstem rękami i nogami. Dodałbym tylko, że "walka" na festiwalach to po prostu rywalizacja sportowa. Jak najbardziej współczesna.
OdpowiedzUsuńPoza tym nie do końca zgodzę się z tym, że:
"Z chwilą odrzucenia współczesności przestajemy być ważni jako jednostki. Kończy się nasz konsumpcyjny indywidualizm. W jednej chwili stajemy się częścią barbarzyńskiego kolektywizmu. Tylko grupa (stado) jest w stanie nas ochronić."
Raczej jest odwrotnie - to w ramach współczesności nie człowiek nie liczy się jako jednostka. W "konsumpcyjnym indywidualizmie" jesteśmy tylko targetem, anonimową statystyką. Taką malutką mróweczką i śrubką w mechanizmie. Osobą i indywidualnością można być tylko w ramach mniejszej grupy.
A podporządkowanie, kolektywizm i dyscyplina wcale się z tym nie kłóci.
Ale to tylko szczegół, a na dodatek - filozofia...
Pozdrawiam!
Cześć Asmund.
OdpowiedzUsuńChodziło mi raczej o to że,odrzucając współczesną chęć pokazania światu swojego ja,odrzucając współczesne przedmioty którymi się otaczamy,a przede wszystkim ruszając cztery litery z domu na więcej niż jeden dzień bez hoteli,pryszniców ,komórek itp...stajemy się nadzy jak niemowlaki.Wtedy zdajemy sobie sprawę że sami w pojedynkę nic nie znaczymy.Potrzebujemy grupy.W pewnym momencie uświadamiamy sobie że deszcz,skręcona kostka czy nie możność rozpalenia ognia stawia nas na skraju katastrofy.Jednak po jakimś czasie udaje nam się pokonywać każdą z tych przeszkód i przez to stajemy się silniejsi.Szara codzienność już nie jest taka szara,a problemy rozwiązujemy szybciej i w mniejszym stresie.