1642 kilometry za nami .
W pierwszy weekend października planowaliśmy wybrać się pod Łódź do Jaśmina na jego cykliczną "Zimną Wodę " .Impreza kameralna ,towarzystwo fantastyczne jednak pogoda zapowiadała się parszywa.Mając na względzie dobro najmłodszych naszych pociech w ostatniej chwili ( dosłownie na kilka dni przed ) zrezygnowaliśmy z uczestnictwa. Mając zaklepane urlopy postanowiliśmy nie zmarnować tego czasu.Pojechaliśmy nad Bałtyk. Wynajęliśmy pokój w Dziwnowie i ...
ruszyliśmy w kierunku Arkony .
Plan całkowicie spontaniczny ,w sobotę rano przeprawiliśmy się promem na wyspę Uznam gdzie w Świnoujściu popstrykaliśmy fotki przy wiatraku ,po czym wyruszyliśmy na Rugię .
Do Przylądka Arkona czekała nas jeszcze długa droga,przez Wolgast ,Stralsund cieśninę Strelasund drogą biegnącą przez most Rügenbrücke do Putgarten .
Od dawna planowałem wyjazd na Rugię . Teraz marzenie spełniło się dzięki Alinie.
Ten wyjazd był dla mnie jak pielgrzymka do Częstochowy :)
Jakież było moje rozczarowanie na miejscu gdy nie mogłem wejść w obręb wałów.Nie dane było mi przekroczyć bramy Arkony.Rozczarowałem się wyeksponowaniem pozostałości tego grodziska. Niemcy bardzo po macoszemu potraktowali ten obiekt.Przejeżdżając kolejką przez Putgarten usłyszeliśmy z głośnika tylko jedno zdanie na temat Arkony ,dosłownie tyle że to pozostałość słowiańskiego grodu Ranów .Przeszliśmy się wzdłuż wału ,później mijając pracownię rzeźby dotarliśmy na drugi koniec przylądka gdzie znajdował się punkt widokowy.Panorama zapierała dech. Zrekompensowało to wcześniejsze rozczarowanie .
Gonił nasz czas.Pożegnaliśmy się z Przylądkiem Arkona i tą samą drogą wróciliśmy do Świnoujścia.Czekając w kolejce na prom usłyszeliśmy w radiu o wyrzuconym na plażę w Międzywodziu wraku.Dotarliśmy do Dziwnowa i skończył się dzień drugi.
Rano w Międzywodziu znaleźliśmy wrak wyrzucony na brzeg. Miał ponad 27 metrów długości, siedem szerokości. Ma masywne wręgi czyli wzmocnienia poprzeczne kadłuba i podwójne klepki poszycia. Wręgi z poszyciem wiązane są kołkami drewnianymi a poszycie łączone ze sobą nitami żelaznymi. Zrobiony jest z drewna – najprawdopodobniej dębowego.Jeden z bardziej solidnych artykułów do przeczytania tutaj Wrak w Międzywodziu .
No cóż...zabawiliśmy jeszcze po drodze w Międzyzdrojach i ruszyliśmy do domu.
Coś się w życiu kończy ,a coś zaczyna.
W tym miejscu zamykam rozdział rekonstrukcji historycznej .
Po dziesięciu latach wystarczy już mnie i moich wypocin na stronach tego bloga.Przez dekadę wraz z grupą przyjaciół promowałem taki styl rekonstrukcji który miał w założeniu odzwierciedlać wczesnośredniowieczne życie w Europie.Powoli wszyscy się wykruszyli .Każdy ma swoje - inne priorytety. Stałem z boku głównego nurtu "odtwórstwa " i przyglądałem się dokąd to wszystko zmierza .
Donikąd.
Dlatego nie chcę już tracić czasu na rzeczy nieistotne.
Gaszę światło i zamykam drzwi .
Czas żyć własnym życiem ,a nie rekonstruować czyjeś.
M.
Gratuluje spełnienia marzeń z Arkoną. Miałem dokładnie tak samo, teraz chciałbym jeszcze zdążyć tam wrócić zanim morze zabierze wszystko.
OdpowiedzUsuńBez rekonstrukcji da się żyć. Tylko czasem brakuję tych wieczorów przy ognisku.
Do zobaczenia kiedyś :)
Pięknie tam u Was!!!!
OdpowiedzUsuń