W kilku krótkich żołnierskich słowach postaram się zrelacjonować co się wydarzyło.W sobotę wczesnym rankiem zebrałem swoją drużynę i uciekłem Jaśminowi do Czech. Przemieszczaliśmy się otwartym terenem w kierunku Biskupiej Kopy.Taki był nasz cel.Celem Jaśmina i jego ludzi było przeszkodzenie nam w dotarciu do celu.Kilka razy widzieliśmy ich w oddali. Przemknęła nam przez głowy myśl aby zrobić na nich zasadzkę gdzieś na szlaku. Nawet wdrapaliśmy się na szczyt Srebrnej Kopy od jej najbardziej stromego stoku aby przeciąć im drogę. Gdzieś w międzyczasie zapaliła się lampka czujnika paliwa i doszliśmy do wniosku że najpierw pójdziemy do schroniska,napijemy się piwa a potem zaczekamy gdzieś po drodze na Jaśmina i jego bandę.Jakie było nasze zaskoczenie ( ich zdecydowanie większe ) gdy wpadliśmy na siebie w ...schronisku ! Zabiliśmy ich dość szybko,Jaśminowcy tak pewnie się poczuli że broń zostawili przy schronisku a sami raczyli się piwem kilka metrów dalej :) I tyle... Następnym razem będzie lepiej.
Wnioski jakie wyciągnąłem z tej zabawy :
- zmiana celu
- zmniejszenie obszaru działania
- czas gry w określonych godzinach.
Garść fotek :
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz