.Kopiowanie tekstów oraz prywatnych fotografii autora tylko za jego zgodą!

niedziela, 28 grudnia 2014

Zimowy Rajd 2014 r

Od kilku lat w dwunastodniowym okresie świąt Bożego Narodzenia czy jak kto woli ; Kraczuna ,Godów czy Jul organizujemy zimowe marsze.Różnie to bywało na przestrzeni ostatnich lat.Tym razem na szlak wybrałem się sam.Mając do dyspozycji kilka wolnych godzin postanowiłem odbyć szybki rajd na pograniczu.Miejscem startu a potem także mety był parking w lesie miedzy wsiami Dębowiec a Wieszczyna. Ruszyłem około 05 00 rano ,jeszcze długo przed wschodem słońca.Udręką okazały się zamarznięte kałuże gdzie buty bez bieżnika ślizgały się w każdą stronę.Ostatni raz wybrałem się bez raków. Wzrok płatał figle,wyobraźnia podpowiadała nie stworzone rzeczy. Minąłem schronisko w Wieszczynie...przed dalszą wędrówką po ciemku powstrzymały mnie odgłosy zwierząt.Rozpaliłem ogień i zaczekałem do świtu.  



Światło nieśmiało przebiło się przez mrok,mogłem ruszać dalej.Szybko przeszedłem na czeską stronę.  


 

Tam mając z lewej strony Długotę kluczyłem od pastwiska do pastwiska.Czekałem na piękny wschód słońca,nie doczekałem się.


Tym razem mgła spowiła wszystko. Znalazłem starą zrujnowaną kapliczkę (kiedy indziej o niej) .



Okrążyłem Długotę i znalazłem się na jej południowym stoku.

 

Krótki odpoczynek i szybki powrót przez jej szczyt na parking.  

Kilka zimnych godzin za mną.Sprzęt jaki ze sobą wziąłem spisał się dobrze.


 


Przez Wyprawą na Uznam muszę zmienić kilka rzeczy,ale to szczegół.
Powolutku można kończyć rok 2014 .

sobota, 20 grudnia 2014

Kraczun

Przed nami Zimowe Przesilenie.
Na półkuli północnej, moment, w którym Słońce góruje w zenicie w najdalej na południe wysuniętej szerokości geograficznej, na której może górować w zenicie – zwrotniku Koziorożca.
Przesilenie zimowe w większości kultur było okazją do świętowania „odradzania się Słońca”. W starożytnym Rzymie obchodzono Saturnalia, w Persji – narodziny Mitry (bóstwa Słońca), wśród ludów germańskich – Jul, u Słowian – Święto Godowe. Na początku naszej ery przesilenie wypadało 25 grudnia według kalendarza juliańskiego. Stąd też data święta Bożego Narodzenia, które wyparło tradycyjne wierzenia *
W niektórych regionach wschodniej i południowej Europy (Bułgaria,Ukraina,Rosja,Mołdawia) jednym podstawowym,ponadregionalnym określeniem  Bożego Narodzenia jest KOLIEDA i KOLADA. Jest to termin ogólnosłowiański zapożyczony z łacińskiego Calendae**
W językach słowiańskich słowo to ma wiele znaczeń :
- dwunastodniowy okres świąteczny oraz dni do chrztu pańskiego
- wigilię Bożego Narodzenia
- kolędowanie,zwyczaj chodzenia po domach w Boże Narodzenie i Nowy rok z życzeniami i gwiazdą
- podarunki zebrane przez kolędników
- bożonarodzeniową świnię
- pieśń w której wysławia się boga.
- polano bożonarodzeniowe
W ukraińskich wsiach koliada może oznaczać bożonarodzeniowe sianko lub wypieczony na tę okazję chleb.
W staroruskim folklorze koliada była wcieleniem zmiany cyklu rocznego ,przesilenia zimowego ,przejścia słońca z okresu zimowego do letniego,nieuchronności zwycięstwa dobrych bóstw nad złymi duchami.
W Mołdawii ,Bułgarii czy wschodniej Słowacji w niektórych wsiach używa się terminu Kraczun.
Zależnie od miejsca może oznaczać przeddzień Bożego Narodzenia jak także cały okres świąt ( 12 dni ).Także ludowe święto przesilenia letniego czy zimowego,post przed Bożym Narodzeniem czy chleb obrzędowy.Podstawowym pierwotnym znaczeniem słowa Kraczun jest kroczyć.
 To jest dzień przejścia,przesilenia ***
W dzień przesilenia pali się rytualne ognisko w którym spala się polano bożonarodzeniowe w Serbii i Chorwacji nazywane Badnjakiem ,w Bułgarii Badnikiem . Istota demoniczna wyobrażana w postaci pniaka lub gałęzi z cechami antropomorfizującymi ( broda) .W Badnjaku można dostrzec pierwotne wężowe bóstwo chtoniczne,którego spalenie oznaczało początek nowego cyklu wegetacyjnego,gwarantującego obfitość i płodność.
Przeciwieństwem Badnjaka jest Bożicz- uosobienie młodości ,Bożego Narodzenia,nowego roku****


Kolędując w trakcie nadchodzących świąt życzmy sobie wszelkiej pomyślności dla domu,rodziny i przyjaciół.Cieszmy się tym że dni stają się coraz dłuższe ,noce krótsze.Cieszmy się zwycięstwem światła nad ciemnością. Pamiętajmy że wężowy cykl kończy się i zaczyna.Że śmierć nie jest końcem wszystkiego a głębokim ożywczym snem w łonie natury.Świętując pamiętajmy o zmarłych,odwiedźmy ich i zapalmy ogień  aby mogli się ogrzać.







*-Wikipedia
**- Jerzy Strzelczyk " Mity,podania i wierzenia dawnych Słowian"
*** - Między etnicznością a lokalnością.Pogranicze bułgarsko - gaugaskie w Baserabii. pod redakcją :Jarosława Derlickiego.
**** -J.Strzelczyk "Mity..."


niedziela, 30 listopada 2014

2016 r. Obchody 1050 rocznicy chrystianizacji Polski.

 
Opublikowany artykuł na łamach Polonia Christiana PCh24.pl mówi o przygotowaniach archidiecezji poznańskiej do obchodów 1050 rocznicy chrztu Polski przypadającej na rok 2016 .Czytając dalej,obchody oprócz przypomnienia religijno-historycznych okoliczności przyjęcia chrztu,mają być przede wszystkim okazją do "zdiagnozowania kondycji polskiego katolicyzmu" i do refleksji nad konsekwencjami tego wydarzenia dla chrześcijan żyjących w Polsce dziś i w przyszłości.Metropolita poznański abp Stanisław Gądecki poinformował o tym podczas obrad Komisji Episkopatu Polski ds.Duszpasterstwa w Warszawie . 
W artykule czytamy iż : " Wymiarowi religijnemu chrztu Polski towarzyszy też wymiar polityczno-kulturalny;poprzez chrzest Polska została włączona trwale do w krąg określonych wartości,określiła też jednoznacznie "swoje miejsce w Europie jako narodu łacińskiego pośród Słowian i słowiańskiego pośród Latynów". 
Obydwa elementy-religijny i polityczny-stworzyły zarazem symbiozę wzajemnego współistnienia obu instytucji;Kościoła i państwa,służących dobru każdego z członków narodu i dobru wspólnemu całego narodu." 
 
W tekście przygotowanym przez Archidiecezję Poznańską czytamy dalej : "Dzisiaj świadomość własnej tożsamości stała się dla wielu katolików w Polsce problemem,z tego względu założeniem obchodów jubileuszowych jest refleksja nad odszukaniem owej "drogi najlepszej" przez współczesnych Polaków w świetle wyzwań ,które niesie nasza chrześcijańska przeszłość. 
 
Archidiecezja Poznańska oddając się owej refleksji powołuje cztery komisję tematyczne:duszpasterską,edukacyjną,historyczno-naukową oraz ds.kultury.Przygotowania do obchodów maja być szerzej częścią" Programu duszpasterskiego dla Kościoła katolickiego w Polsce na lata 2013-2017" 
O celach czterech komisji można przeczytać w artykule na stronie PCh24.pl  pod tytułem "Początek przygotowań do obchodów 1050.rocznicy chrztu Polski"  

Komisja duszpasterska pozostaje niejako poza sferą zainteresowań, to kolejne już nie. 
Ciekawy cel postawiła sobie komisja edukacyjna: "Odkrycie chrześcijaństwa jako promotora autentycznego humanizmu,a także postępu kulturowego i cywilizacyjnego" 
Komisja będzie realizować swoje zadania w pionie katechetyczno-oświatowym.W podstawówkach,gimnazjach oraz liceach. 
Także komisja ds. kultury ambitnie podeszła do tematu.Szeroka oferta wystaw,spektakli,koncertów oraz konferencji na temat znaczenia chrystianizacji Polski.Z zaznaczeniem ,że wszystkie te inicjatywy ( pominięte prze ze mnie działania komisji ;duszpasterskiej  i historyczno-naukowej  też ) powinny być współorganizowane (czytaj współfinansowane ) i koordynowane przez odpowiednie instytucje kultury. 
W Archidiecezji Poznańskiej wszystkie komisje podlegają Radzie Programowej ,której przewodniczy Arcybiskup Poznański,a należą do niej osoby powołane przez Arcybiskupa Metropolitę. Pytanie raczej retoryczne: świeckie czy "duchowe" ?
Arcydiecezja wyraża nadzieje że rocznica 1050 -lecia będzie obchodzona w harmonijnej współpracy Kościoła i państwa.Czy środki finansowe łożone na przygotowania ,oraz same obchody okrągłej rocznicy także harmonijnie zostaną rozłożone miedzy kościół a państwo?

 
 
Chrzest Mieszka I odbył się 14 kwietnia 966 r.Kościół uznał ,że jest to rok wprowadzenia chrześcijanstwa na ziemie polskie.,a jednocześnie data ta stała się równoważna z rozpoczęciem polskiej państwowości. 
Czy słusznie?
  
Dagome iudex
  
"Dagome iudex i Oda senatrix,i synowie ich Mieszko i Lambert zapisali,że w darze dali św.Piotrowi w całości jedno państwo,które zwie się Schinesghe,z wszystkimi przynależnościami w tych granicach,jak się ono zaczyna od pierwszego boku Długim Morzem,granicą Prus,aż do miejsca ,które nazywa się Ruś,a dalej granicą tej Rusi ciągnąc się aż do Krakowa i od tego Krakowa aż do rzeki Odry,prosto do miejsca ,które nazywa się Alemure,a od tej Alemure ,aż do Ziemi Milczan,i od granicy Milczan prosto do Odry, i stąd wzdłuż rzeki Odry aż do rzeczonego państwa Schinesghe."  

Tymi słowami Mieszko I (Dagome) poddaje w zależność swoje państwo stolicy apostolskiej.Dzieje się to pod rokiem 991 piątego dnia kwietnia,czyli dwadzieścia pięć lat po przyjęciu chrztu.Czyli czas w jakim powiększył obszar (prawdopodobnie) o Śląsk i Małopolskę. 
Warto przyjrzeć się na tematowi  z innej perspektywy. 

Obrządek słowiański. 
Obrządek słowiański powstał dla potrzeb misji chrystianizacyjnej Cyryla i Metodego wśród Słowian. Mnisi zostali sprowadzeni z Bałkanów przez księcia wielkomorawskiego Rościsława w 863 roku. Za pozwoleniem papieża misjonarze przetłumaczyli liturgię na język słowiański, tworząc obrządek rzymsko-słowiański. Do ksiąg kościelnych zaś ułożyli osobne pismo, zwane głagolicą.  Pomijając tutaj dzieje Cyryla.Metodego oraz ich uczniów skupmy się na ciągłości tego obrządku w Europie ,w Państwie Polskim oraz u naszych bezpośrednich sąsiadów.      
Warto zapoznać się ze stanowiskiem wyznania prawosławnego. Artykuł pochodzi z  "Rocznik Teologiczny" rok 1985, zeszyt 2. 


Czytamy tam :  " Według ocen czeskiego historyką Josefa Vasicy św. Liturgia w języku słowiańskim była odprawiana na Morawach i w Czechach, a w IX i X wiekach przeszła do Bułgarii, Macedonii i Chorwacji, objęła ziemie Wiślan i Polan, gdzie musiała konkurować z mszą łacińską . Tę samą myśl rozwija ks. Józef Umiński, dodając, że liturgia słowiańska przeszła nawet na Ruś..." 

" Ks. J. Klinger, analizując chrzest Mieszka na podstawie literatury i wzmianek źródłowych zawartych w „Rocznikach Krasińskich” i kronikach Galla i Thietmara, przedstawia wnioski mające udowodnić metodiański charakter chrztu pierwszego władcy Polski. Według niego na metodiańskość tej tradycji wskazuje kilka elementów: 1) istnieje analogia pomiędzy „przejrzeniem” w czasie „postrzyżyn” Mieszka a „przejrzeniem” w czasie chrztu św. Włodzimierza Kijowskiego, co w obu przypadkach można tłumaczyć tym, że chrzest nazwany jest w Kościele greckim „fotismos”, czyli przejrzenie; 2) we wschodnim obrzędzie chrztu istnieje rytuał „postrzyżyn” włosów, dlatego dwa razy opisane przez Galla „postrzyżyny” nie muszą być wcale postrzyżynami pogańskimi, czego już Gall nie rozumiał; 3) istnieje analogia pomiędzy rozmnażaniem pokarmów w czasie „postrzyżyn” Ziemowita a otwartą dla wszystkich ucztą św. Włodzimierza Kijowskiego...." 

"....Listy biskupów niemieckich do papieża Jana IX z 900 roku sugerują, że na ziemiach polskich istniało biskupstwo . Katalogi biskupów krakowskich wymieniają pierwszego biskupa o imieniu Prochor. Pierwszy biskup, jak wynika z powyższego źródła, miał imię o brzmieniu słowiańskim. Drugi z wymienionych tam biskupów nosił imię łacińskie Prokulf . Zapewne pierwsze biskupstwo krakowskie powstało jeszcze za życia św. Metodego. Po jego śmierci Świętopełk wysłał do kraju Wiślan Wichinga, by ten zaprowadził chrześcijaństwo o charakterze łacińskim. ..." 

 W Czechach po roku 906, mimo wprowadzenia liturgii łacińskiej, liturgia słowiańska utrzymywała się w niektórych klasztorach do XIV wieku.   W Chorwacji  w 925 roku i na przełomie 927/928 książę Tomisław zwołał synody, które potępiły obrządek słowiański. Jednak ten przetrwał, a papież Innocenty IV w 1248 roku nadał Chorwatom przywilej używania języka słowiańskiego i głagolickiego pisma w katolickiej liturgii. W Dalmacji istniało kilka opactw benedyktyńskich utrzymujących liturgię słowiańską.W 1347 roku zakonników z Senj Karol IV Luksemburski sprowadził do Nowego Miasta pod Pragą. Mimo obcego języka, znajdowali oparcie w tradycji słowiańskiego piśmiennictwa, z czasem też uzyskali prawa parafialne. W aktywnie działającym skryptorium powstawała literatura religijna w języku czeskim, zapisywana głagolicą. Ich działalność zakończyła się w okresie wojen husyckich na początku XV wieku. Z Pragi benedyktyni słowiańscy trafili na ziemie polskie - powstał klasztor w Oleśnicy, a w 1390 roku z fundacji Jadwigi i Władysława Jagiełły.   

Warto zapoznać się z całym artykułem,nie koniecznie jako prawdą objawioną.Raczej jako wysłuchanie czyjegoś innego zdania. 

Faktem jednak pozostaje to ,że Kardynał Józef Glemp w swoim orędziu wielkanocnym pisał: „wiadomo, że św. Bracia misją swą objęli Słowian bałkańskich tj. dzisiejszą Bułgarię, Jugosławię, Węgry, Czechosłowację, a także Polskę i Ruś, przynajmniej ich południowe części”.
W wydaniu naukowym rocznika slawistów Uniwersytetu Gdańskiego z 1985 r., w numerze 3, na str. 54, w artykule ks. Bolesława Kumora pod tytułem: „Problem chrześcijaństwa Metodiańskiego w państwie Wiślan” czytamy: „sumując całą problematykę chrześcijaństwa metodiańskiego w Polsce południowej, należy przyjąć możliwość istnienia tego typu chrześcijaństwa w plemiennym państwie Wiślan”.Także papież Jan Paweł II w encyklice „Slavorum Apostoli” pisał: „niemniej pozostaje faktem, że o dzieło Braci z dalekiego Soluna otarły się także początki chrześcijaństwa w Polsce”. 
 
 Czy obchody  1050 rocznicy chrystianizacji kraju będą celebrowane wspólnie przez oba wyznania? 

Jeżeli przyjmiemy hipotezę o występowaniu  obrządku słowiańskiego na obszarze Śląska i Małopolski w pierwszej połowie X w , to musimy stwierdzić fakt powtórnego ochrzczenia ludności zajętych terenów w obrządku łacińskim.Czy było to dla nich zrozumiałe? Należy w tym miejscu zadać także ważne pytanie: Dlaczego Mieszko I nie został zaliczony w poczet świętych łacińskich (dla ścisłości,,żadnych innych) wszak oddał oficjalnie ,cały swój kraj pod zwierzchnictwo stolicy piotrowej. Za dużo mniejsze czyny ówcześni panujący zostawali świętymi. 
Jego syn Bolesław Chrobry nie miał rządnych złudzeń.Koronę mógł dostać tylko łacińską.Podobnie rzecz się miała wiek wcześniej na Morawach.Świętopełk nie mogąc włożyć korony basileusa odstąpił od obrządku słowiańskiego na rzecz Kościoła łacińskiego.Szybko dostał koronę zostając lennikiem Cesarza.
Krzyż rzymski nakładał obowiązek świadczeń na rzecz powstających i wyraźnie bogacących się kościołów , aparat władzy z nim związany nakładał surowe kary za nie przestrzeganie postów i pracę w dni świąteczne. ( Kronika Thietmara) Musiało to wywołać sprzeciwy.
W drugiej dekadzie rządów Bolesława Chrobrego doszło do pierwszej większej rebelii pogańskiej.Została szybko i krwawo stłumiona.  
Chaos religijny spowodował że po śmierci Mieszka II wybuchła w Polsce z niezwykła silą rebelia pogańska.Następstwem był najazd czeskiego księcia Brzetysława I. Przetoczył się przez ziemie polskie paląc i rabując.Wywiózł do Czech szczątki św.Wojciecha oraz Pięciu Braci Męczenników.Po czym ogłosił że Polska nie jest krajem chrześcijańskim gdyż nie posiada  ani jednego swojego świętego i żadnej relikwii.Odwrót od chrześcijaństwa stał się faktem.  
W Rocznikach z Hildesheim zapisano że po śmierci Mieszka II chrześcijaństwo żałośnie upadło. 
W swojej bulli , Papież Benedykt IX zezwalając na wyjście z klasztoru księcia Kazimierza nazywanego później Odnowicielem ,nałożył na cały naród obowiązki wobec Kościoła.Papież który w czasie swojego trzykrotnego pontyfikatu prowadził bardzo rozwiązłe i burzliwe życie osobiste, sprzedał urząd papieski za tysiąc funtów srebra,a na koniec został za to w kwietniu 1049 roku ekskomunikowany przez Leona IX. 
 
Zdając sobie sprawę z tak wielu niejasności, wielu niewiadomych nie możemy podchodzić bezkrytycznie do tego czym nas się karmi w mediach. 
Polski Kościół Katolicki stojąc przed faktem apostazy członków wspólnoty,coraz częstszą nie obecnością wyznawców w świątyniach,brakiem chęci młodych do uczestnictwa w eucharystii,coraz większą niechęcią ludzi do tez głoszonych z ambon na tle afer politycznych,seksualnych czy finansowych ,brakiem wyciągania z nich wniosków i pociągania do odpowiedzialności  ich uczestników - głosi : "Dzisiaj świadomość własnej tożsamości stała się dla wielu katolików w Polsce problemem,z tego względu założeniem obchodów jubileuszowych jest refleksja nad odszukaniem owej "drogi najlepszej" przez współczesnych Polaków w świetle wyzwań ,które niesie nasza chrześcijańska przeszłość. " 
 
Nieźle...



wtorek, 4 listopada 2014

Zaduszki

Dziady to przedchrześcijański obrzęd zaduszny, którego istotą było "obcowanie żywych z umarłymi", a konkretnie nawiązywanie relacji z duszami przodków (dziadów), okresowo powracającymi do swych dawnych siedzib. Celem działań obrzędowych było pozyskanie przychylności zmarłych, których uważano za opiekunów w sferze płodności i urodzaju. Nazwa "dziady" używana była w poszczególnych gwarach głównie na terenach Białorusi, Polesia, Rosji i Ukrainy (niekiedy także na obszarach pogranicznych, np.Podlasie, Obwód smoleński, Auksztota), jednak pod różnymi innymi nazwami (pominki, przewody, radecznica, zaduszki) bardzo zbliżone praktyki obrzędowe funkcjonowały powszechnie wśród Słowian i Bałtów, a także w wielu kulturach europejskich, a nawet pozaeuropejskich 

W tradycji słowiańskiej święta zaduszne przypadały od trzech do sześciu razy w roku – w zależności od danego regionu. Najważniejsze obrzędy obchodzono 
  -  wiosną: wiosenne święto zmarłych obchodzone w okolicach 2 V (zależnie od faz księżyca)      
  - jesienią: Dziady obchodzone w noc z 31 X na 1 XI, zwane też Nocą Zaduszkową, będące przygotowaniem do jesiennego święta zmarłych, obchodzonego w okolicach 2 XI (zależnie od faz księżyca)   


Była to noc kiedy wrota zaświatów uchylały się,a ludzie mieli możność skontaktowania się z duchami i umarłymi.
Podania  ludowe związane z tematyką śmierci nierozerwalnie łączą się ze zwiastunami,zapowiedziami oraz znakami końca życia.Śmierć jest personifikowana i antropomorfizowana.
W bezpośrednim związku ze śmiercią występują zmarli.

 .
Zgodnie z wierzeniami  ludowymi-dusza opuszcza ciało człowieka dopiero po pogrzebie.Należało zatem szybko grzebać ciało,aby nieboszczyk nie szkodził żywym.Dopiero od XVIII w wolno było pochować zwłoki trzeciego dnia po śmierci.Na Śląsku nakaz urzędowego stwierdzenia zgonu wprowadzono dopiero na początku XX w.Można się tylko domyślić jak często występowały "przebudzenia" . 
Ludzie za życia oswajali się z tematem śmierci i pogrzebu co odzwierciedlało się troską o zdobycie trumny,przyodziewku dla zmarłego a przede wszystkim godny pochówek.Podania mówią o przymiarkach do trumny,o jej zamawianiu już za życia.W opowieściach ludowych znajdujemy informacje o wcześniejszym kupnie śmiertelnej koszuli,o urządzeniu stypy itp.Nie musimy daleko szukać,przecież dzisiaj współcześni ludzie wykupują miejsca na cmentarzach,stawiają grobowce,przygotowują sobie ubranie do trumny.Jak mówi jedno ze źródeł ludowych -kto nie był pochowany po chrześcijańsku lub w nie poświęconej ziemi ,tego dusza nie zaznała spokoju.


Jak pisze Dorota Simonides w swoim "Śląskim horrorze" -sporo jest przekazów średniowiecznych relacjonujących zetknięcie się z piszczelami czy czaszkami ludzkimi które proszą o godny pochówek.Dopiero zadośćuczynienie prośbie daje wybawienie.Jeśli nie pochowa się zwłok w poświęconej ziemi ,nie urządzi zwyczajowego pogrzebu,ciało może zabrać diabeł.A rozporządzając ciałem ,ma również prawo do duszy.


Zdobycie śmiertelnej koszuli (śmiertelnicy) w którą ubierano zmarłych było obarczone sporymi kosztami i zdarzali się tacy co chcieli ją ukraść.Toteż wprowadzono zwyczaj trzymania straży przy zwłokach.Kary transcendentalnej mogli spodziewać się ci którzy ośmielili się ukraść coś z tego co należało do zmarłego .Do dnia dzisiejszego ludzie wystrzegają się zabierania do domów przedmiotów z grobów.Czy to części nagrobków ,krzyży,tablic czy starych zniczy (lampionów).

Większość opowieści o zmarłych ,o ich powrocie na świat i straszeniu w razie zaniedbania obrzędu pogrzebowego,stanowi wyraz ludzkich interakcji.Ilustrują one tezę ,że w trudnych chwilach człowiek ,jako członek określonej społeczności- nie jest sam.Dotyczy to również zmarłego jak i żałobników.

Z jednej strony czujemy tęsknotę z zmarłymi członkami rodziny,pamiętamy ich takich jakimi byli.Z drugiej zaś strony obawiamy się ich i staramy niczym nie urazić.Stojąc nad grobami wspominamy naszych bliskich,jednak z dystansem.Coś straciliśmy...

W środowisku romskim zwyczajem jest biesiadowanie na grobach bliskich w Dzień Zaduszny.Coś czego my już nie robimy,a co moim zdaniem było dobre.Zwyczaj kultywowany w różnych kulturach na przestrzeni wieków u nas zanikł.Dlaczego nie świętujemy z naszymi bliskimi którzy odeszli na drugą stronę?  Dlaczego chrześcijanie opłakują swoich zmarłych zapominając że odeszli do lepszego świata? Powinni się radować.

W tym roku Święto Zmarłych było wyjątkowe.Może powodem była aura,może świadome przeżywanie tego święta. Noc z 31.X na 01.XI otworzyła drzwi do krainy umarłych.Przez trzy dni odczuwano ich obecność wśród żywych,w domach,w ogrodach.W miejscach które sobie upodobali za życia .
Pierwszego listopada o poranku na nieboskłonie pojawiła się tęcza.Chciałbym wierzyć że był to pomost między światami.Dlaczego by nie?
Gościliśmy naszych bliskich symboliczną strawą,paliliśmy ognie na żalnikach.Stroiliśmy groby kwiatami .
Oddaliśmy co im się należy i żyjemy dalej.

Na fotografiach starałem się uchwycić element magii w morzu szarocodzienności.Tym właśnie są święta-magią.




poniedziałek, 27 października 2014

Replika wczesnośredniowiecznej tarczy z podgrodzia w Szczecinie cz. III

Zakończyłem pracę nad repliką tarczy ze Szczecina.Dla przypomnienia :

http://bukowlas.blogspot.com/2013/01/replika-wczesnosredniowiecznej-tarczy-z.html

http://bukowlas.blogspot.com/2013/01/replika-wczesnosredniowiecznej-tarczy-z_31.html


Ta sama olchowa formatka,oklejona tym razem obustronnie.Imacze jak w oryginale.Sposób ich mocowania nie wpływa ujemnie na jej użytkowanie (ale o tym kiedy indziej).Szczyt pomalowałem na kolory P6  . Dobranie kolorów nie ma żadnego znaczenia w tym projekcie.Chciałem uzyskać odpowiedź na pytanie : " Czy tarcza mogła zostać oklejona płótnem i następnie naniesiono kolory,które przesiąkły na deski ? " Odpowiedź brzmi : "Mogła "



czwartek, 16 października 2014

Jesień.

Rok małymi krokami zbliża się do końca.Minęło lato,jesień jeszcze nas rozpieszcza ostatnimi ciepłymi dniami.Jednak w powietrzu czuć nadchodzącą słotę.
Znów sprawdziło się dawne powiedzenie " Gdy człowiek planuje przyszłość,to bóg zaczyna się śmiać " Tak wyszło z projektem Redar. Raczej nie uda się przeprowadzić kolejnej fazy w tym roku. Zadychtowany kadłub jednodrewki stoi w ogrodzie i czeka na wodowanie.Może uda się to jeszcze tej jesieni.



Nie wszystko jednak poszło źle.
Wraz z Kubą wzięliśmy udział w spotkaniu rekonstrukcyjnym będącym próbą odtworzenia obrzędów dokonywanych w trakcie Święta Plonów w Białogrodzie ( rekonstrukcja wczesnośredniowiecznej osady obronnej w Strumieniu ).Ciekawe doświadczenie,ciekawe miejsce,interesujący ludzie.Wrócimy tam w listopadzie na Dziady.




Kolejne bardzo pozytywne wydarzenie to reaktywacja Zimnej Wody.
Spotkanie rekonstrukcyjne organizowane przez Jaśmina ( z powodzeniem od kilku lat ) w grotnickich lasach pod Zgierzem.Tym razem pojechaliśmy już w czwórkę. Tegoroczna Zimna Woda była bardzo kameralna.Ciepły,wręcz gorący weekend ,piękny jesienny las,przemili ludzie,wszystko to zaowocowało dobrym humorem,możliwością oderwania się od szarej codzienności.Zimna Woda to impreza robiona przez nas i dla nas.Możliwość spotkania dawno ( lub niedawno )  widzianych przyjaciół. Ludzi w gronie których nie czujemy się obco.Ludzi przy których można bez skrępowania milczeć lub co bardziej prawdopodobne opowiadać o swoich "pierwszych razach "Zimna Woda naładowała nas pozytywnie i połaskotała ciepłem którego często brakuje w tych dzikich czasach.Mam nadzieję że Jaśmin w przyszłym roku znów rozbije obóz nad grotnickim bagnem ,do którego i my trafimy.








https://picasaweb.google.com/Olofek/ZimnaWoda2014Oboz?authkey=Gv1sRgCKLwp9rB5py9bw

https://plus.google.com/photos/108146890439655621661/albums/6069419915326019649

Przed nami Dziady w Białogrodzie,Marsz śladami Słowińców na Pomorzu oraz w grudniu Marsz Zimowy a w między czasie jednak uda się nam zwodować jednodrewkę i choć na trochę zanurzyć wiosło w wodzie.



niedziela, 29 czerwca 2014

Cedyńskie spotkania z historią 2014r.

Kilka fotografii bardzo dobrze przedstawiających tegoroczne obchody rozbicia sił margrabiego saskiej Marchii Wschodniej -Hodo i sprzymierzonego z nim Zygfryda von Walbeck, przez wojska księcia polańskiego Mieszka I i jego brata  Czcibora 24 czerwca 972 r pod Cedynią.Na fotografiach można zobaczyć obrzęd kupalny fantastycznie poprowadzony przez naszego przyjaciela z Czech. 
Tegoroczna impreza przewyższała wszystkie dotychczasowe o głowę.Byliśmy pod Cedynią od początku do końca.Fantastyczne miejsce,czas,ludzie .Będziemy w następnych latach. 
Zdjęcia pochodzą z : 

  




 

  






 






wtorek, 6 maja 2014

Projekt Redar-warsztaty wioślarskie za nami.

Po nie małych turbulencjach udało nam się wyjechać do Wolina na spotkanie z Jarosławem "Jerrym" Bogusławskim - kapitanem na Orle Jumne.
Połowę załogi mustrował Jerry,połowę ja. Wymienię tych którzy przyjechali ze mną: Mateusz Kosiński,Bartosz "Razoviec" Głuszczak,Ola "Olof " Nikbor , Artur "Rudy " Łaski , moja skromna osoba ( Artur " Mścidrug " Biernacki  i oczywiście Ojciec Założyciel Wayfarers - Wiesiek " Vislav " Mileńko .
Zameldowaliśmy się w Centrum Słowian i Wikingów pierwszego maja o 09 00. Zakwaterowano nas w chacie Floty Jarmeryka.
Do późnego popołudnia przygotowywaliśmy jednostkę do rejsu oraz chatę Jerrego do zamieszkania.Po niedawnym pożarze sąsiednich budynków w środku wyglądało jak po wybuchu granatu.Jerry nie tracił czasu na teorię tylko od razu zagonił nas do roboty .



Każda czynność dla większości z nas nowa otwierała przed nami kolejne drzwi.Takim sposobem zaszpachlowaliśmy złamany maszt,przygotowaliśmy żagiel,połataliśmy odbijacze i wykonaliśmy wiele innych drobnych rzeczy które składały się na gotowość jednostki do wyjścia z portu.




Po południu ,Orzeł Jumne pod dowództwem Jerrego odbił od nabrzeża i pierwszy raz zanurzyliśmy wiosła w Dziwnie.Poszliśmy na południe w kierunku Wzgórza Wisielców.




Wieczorem powrót,piwko i capstrzyk.Kolejnego dnia postawiliśmy maszt i otaklowaliśmy jednostkę.



Szybkie odcumowanie i znów kurs na Wzgórze Wisielców - tym razem na żaglu.



Powrót na wiosłach-kilku godzinne mieszanie wody wiosłami.Wieczorem teoria poparta krótkim pokazem na temat budowy żagla, takielunku oraz łapania w niego wiatru -wszystko okraszone celnymi kurwami .



Piwko i capstrzyk.
Trzeci dzień to kurs na północ i wiosłowanie po Dziwnie.





W przerwie wiosłowania postój na kotwicy i znów wiosłowanie.Każdy mógł stanąć za sterem.




 Cumowanie i piwko w Sierosławiu. Powrót na żaglu do Wolina. Piwko i "opowieści dziwnej treści " -czyli wspominki z wojska.
Ostatni już ,czwarty dzień to klarowanie sprzętu i przygotowanie jednostki do postoju.W miedzy czasie udało nam się z Wieśkiem zadychtować dłubankę.




Przez cztery dni Jerry mówił,mówił o wszystkim i do wszystkich.Wystarczyło słuchać.Jerry mówiąc -pracował i gonił do pracy.
Udało mi się jednorazowo łyknąć ogromną ilość wiedzy ,potrzebnej do zrealizowania Projektu Redar. Dziękuję za to wszystkim którzy się do tego przyczynili.

 Kończąc : Marynarz trafiony celną kurwą nabiera bystrości wzroku i chyżości nóg !


https://www.facebook.com/JumneEagle?fref=ts

Fotografie Wiesław " Vislav" Mileńko